Rok 2006
Mecz Warszawa - Wrocław 2.12.2006
W pierwszej walce spotkali się Maciej Misiak i Józef Rudnicki.
Po komendzie hajime Józek mocno zaatakował. Maciek wdał się w wymianę ciosów ale nie był w stanie wytrzymać jej tempa. Po silnych uderzeniach zawodnika z Wrocławia zaczął się wycofywać. Józek zadawał uderzenia w górną część klatki piersiowej, które spowodowały chwilową niezdolność Maćka do walki. Mimo, iż zawodnik z Warszawy sygnalizował nieczyste uderzenia w szyję, sędziowie przyznali mu wazari. Maciek dążył jeszcze do odrobienia straty punktowej wykorzystując wysokie kopnięcia mawashi geri i ushiro mawashi geri, ale nie udało mu się to. Zwycięzcą został Józef Rudnicki.
W drugiej walce zmierzyli się Marek Odzeniak i Jan Pikul.
Obaj zawodnicy rozpoczęli bardzo rozważnie od akcji zaczepnych w celu rozpoznania przeciwnika. Jednak z każdą sekundą upływającego czasu tempo walki rosło. Mocne ataki rękami w wykonaniu Jana Marek powstrzymywał kopnięciem w przód mae geri. Zawodnicy stosowali także często kopnięcia w udo, a wymiany ciosów rękami były imponujące. Jan kilka razy próbował zaskoczyć Marka kopnięciem z obrotu ushiro geri, ale ten świetnie się przed nim bronił. Po dwóch niezwykle zaciętych dogrywkach sędziowie zdecydowali o zwycięstwie Marka. Walka była bardzo ciekawa i obfitowała w wiele widowiskowych rozwiązań nagradzanych gromkimi brawami publiczności.
Kolejny pojedynek to walka Damiana Piłatowicza z Patrykiem Sypieniem.
Obaj zawodnicy to jeszcze juniorzy młodsi, ale bardzo utalentowani i aż "palący" się do walki z dozwoloną pełną siłą uderzeń. Dostali taką szansę i odwdzięczyli się swoją postawą na macie. Walka rozpoczęła się od niskich kopnięć w wykonaniu Damiana, które powodowały utratę równowagi przez Patryka. Ten jednak dosyć szybko opanował sytuację i rozpoczęły się mocne wymiany ciosów. Obaj zawodnicy dążyli do zdobycia wyraźnej przewagi, ale nie udało się to żadnemu z nich i pierwsza runda zakończyła się remisem. W dogrywce tempo walki nie słabło. Kibice obserwowali wiele ciekawych rozwiązań taktycznych i podziwiali niesamowite ambicje młodych karateków. Podczas jednej z wymian Patryk został uderzony ręką w twarz, co spowodowało rozcięcie wargi. Szybko został opatrzony przez lekarza zawodów i pojedynek był kontynuowany. Ponieważ po dogrywce sędziowie nie byli w stanie wskazać zwycięzcy, a różnica w wadze nie była istotna, doszło do kolejnej ostatniej już rundy. Obaj zawodnicy walczyli bardzo zacięcie, ale to wrocławianin był bardziej aktywny i zadawał więcej uderzeń. Patryk został zwycięzcą tego pojedynku.
W czwartej walce na matę wyszły dziewczęta Edyta Parys i Maja Kijas.
Walki kobiet charakteryzują się niesamowitym wręcz tempem oraz zaciętością biorących w nich udział zawodniczek. Ta też taka była. Ciągła wymiana ciosów przerywana była tylko interwencjami sędziego, jeśli była taka konieczność. Edyta zasypywała wręcz swoją przeciwniczkę gradem ciosów prostych rękami i próbowała zdobyć punkt kopnięciem w głowę. Maja konsekwentnie dążyła do skrócenia dystansu i zadawała wiele uderzeń rękami. Zawodniczki zaprezentowały dużą wszechstronność stosowanych uderzeń i kondycję godną podziwu. Żadnej z nich nie udało się jednak zdobyć punktu, a decyzją sędziów zwyciężyła Edyta.
W następnej walce spotkali się Piotr Sitek i Tomasz Staściuk.
Tomek rozpoczął od huraganowych ataków. Piotrek dzielnie się bronił i próbował kontratakować. Zwłaszcza zaskakujące dla czującego się bardzo pewnie przeciwnika były kopnięcia mawashi geri jodan, które trafiały w głowę. Jednak były one zbyt lekkie na to, aby sędziowie mogli przyznać punkty. Publiczność oglądała pojedynek, w którym zawodnicy stosowali widowiskowe kopnięcia i rozwiązania taktyczne. Po pierwszej rundzie sędziowie nie byli w stanie wskazać zwycięzcy i walka toczyła się dalej. Tomek mimo kilku wyglądających groźnie ataków Piotrka nie zwalniał tempa i zasypywał go gradem uderzeń. Były wśród nich wysokie kopnięcia mawashi geri jodan i ushiro mawashi geri jodan, które minimalnie chybiały celu. Sędziowie zwycięzcą tego pojedynku uznali Tomasza.
Wysoki poziom wyszkolenia technicznego i wielka wola walki prognozują ciekawą karierę zawodniczą młodych karateków.
Kolejny pojedynek to walka Macieja Sawickiego i Tomasza Cherubina.
Walka rozpoczęła się od bardzo mocnych wymian ciosów rękami i kopnięć mawashi geri gedan. Po jednej z takich niezwykle dynamicznych serii Maciek kopnął mawashi geri jodan i trafił Tomka w głowę. Jego zdziwienie było duże, kiedy sędziowie uznali, że siła uderzenia była zbyt mała i nie przyznali za nie punktu. To wyzwoliło w nim dodatkowe pokłady energii i zaatakował jeszcze gwałtowniej. Tomek nie przeląkł się jednak i kibice oglądali niesamowite wymiany ciosów. Obaj walczyli tak ambitnie i zaciekle, że sędziowie zarządzili dwie dogrywki. W końcówce drugiej z nich zawodnicy byli już bardzo zmęczeni. Wdali się jednak w wymianą ciosów rękami, w której Maciek stosował wiele uderzeń po przeskoku. Sędziowie po bardzo wyrównanej walce jako zwycięzcę wskazali Maćka.
O zwycięstwie w meczu miała rozstrzygnąć walka pomiędzy Pawłem Biszczakiem i Maciejem Sawickim.
Paweł mając świadomość tego, że Maciek musi odczuwać skutki trzy-rundowej walki z Tomaszem Cherubinem zaatakował bardzo mocno. Ciosy były tak silne, że Maciek opuścił pole walki. Sędzia Jose Lezkano przywołał zawodników na swoje miejsca i walka mogła być kontynuowana. Bardzo dynamiczny Paweł stosując między innymi widowiskowe kopnięcie z obrotu w głowę oraz kakato-geri dążył do zakończenia walki przed czasem. Maciek jednak świetnie się bronił przed tymi atakami i próbował znaleźć lukę w obronie przeciwnika. Pierwsza runda nie została rozstrzygnięta więc walka toczyła się dalej. W dogrywce Maciek był coraz bardziej aktywny. Na szybkie ataki Pawła odpowiadał zadając serie ciosów rękami. Bardzo widowiskowa, pełna trudnych technicznie do wykonania kopnięć i kombinacji ciosów również nie wyłoniła zwycięzcy. Zawodnicy udali się więc na wagę. Różnica wagi nie była jednak istotna i o wygranej miała zadecydować kolejna dogrywka. Zadziwiające było to, że zmęczeni już zawodnicy nie zwalniali tempa walki. Im bliżej końca tym bardziej zacięty był pojedynek. W ostatnich sekundach walki sędzia Lezkano zdecydowanie wkroczył między zawodników i rozdzielił ich, bo w ferworze walki nie słyszeli oni jego komend. Zwyciężył Paweł Biszczak i Wrocław 4:3.
Galeria zdjęć
- Oficjalna strona KOKORO CUP
- Polska Federacja Karate Shinkyokushinkai
- World Karate Organization
- European Karate Organization
- Japan Fullcontact Karate Organization
- Zobacz nas na Facebooku,
- Zobacz nas w Google+
- Nasze pozostałe serwisy
Honorujemy karty:
* Honorujemy karty:
Dla dorosłych (+18): Medicover Sport