Rok 2010
KOKORO CUP 2010 - wywiady i więcej zdjęć
W Kokoro Cup 2010 wzięło udział dziewiętnastu zawodników i dwie zawodniczki. W porównaniu z listą startową opublikowaną na stronie internetowej gali kilka tygodni przed zawodami, zabrakło dwóch efektownie walczących karateków – Noy Mnatsakanyan (Bielański Klub Karate Kyokushin, aktualny mistrz Polski juniorów drużynowo i indywidualnie do 75 kg) i Łukasz Lemieszko z Ełku (tydzień przed Kokoro Cup zdobył srebrny medal mistrzostw Europy do lat 22 w kategorii powyżej 85 kg) nie wystąpili na Bielanach z powodu kontuzji.
Turniej trzymał w napięciu od pierwszej walki, w której Mateusz Garbacz – mimo ostrzeżenia od sędziów za nieprzepisowe uderzenie rywala na strefę jodan – zwyciężył Patryka Kostrzewę. Pomimo porażki 18-letni karateka z Radzymina pokazał się publiczności z bardzo ambitnej strony.
Podobnie Piotr Kaźmierczak, który poległ w drugim repasażu z Mateuszem Krejpcio z Suwałk. Do połowy dogrywki obaj zawodnicy walczyli twardo i dynamicznie, jednak pod koniec to Krejpcio wyzwolił z siebie więcej energii i – stosując bardziej przemyślane techniki – wygrał jednogłośną decyzja sędziów. Zwycięstwo okupił kontuzją, która uniemożliwiła mu zmierzenie się w 1/8 finału z późniejszym triumfatorem gali, Mindaugasem Pavilionisem.
W trzecim repasażu kunszt i duszę wojownika pokazał Michał Malesa z BKKK. Jego przeciwnik, Patryk Wojnar z Tarnowskich Gór, zdawał się imponować spokojem, doświadczeniem i warunkami fizycznymi. Młodszy o siedem lat Malesa nie zląkł się jednak rywala i walczył bardzo zdecydowanie. Do rozstrzygnięcia pojedynku potrzebne były dwie dogrywki. Lepiej wytrzymał je kondycyjnie i taktycznie zawodnik z Warszawy.
W 1/8 finału pozytywnie pokazał się inny zawodnik Bielańskiego Klubu Karate Kyokushin – Paweł Bronowicki. A rywala miał nie lada – Jacek Klimek tydzień przed Kokoro Cup 2010 zdobył mistrzostwo Europy kyokushin i shinkyokushin do lat 22 w kategorii +85 kg, a kilka weekendów wcześniej został srebrnym medalistą międzynarodowego turnieju Mazovia Open 2010 w kategorii do 90 kg. W pojedynku Bronowicki-Klimek kluczowa okazała się akcja z około pierwszej minuty walki: zawodnik BKKK wykorzystał moment nieuwagi kolegi z Radzymina i posłał potężne kopnięcie w kierunku jego wątroby. Cios doszedł celu. Sędziowie przyznali wazari. Bronowicki nie zmarnował szansy, czujnie kontrolując dalszy przebieg batalii.
Paweł próbował także ambitnie stawić czoła Mindaugasowi Pavilionisowi w ćwierćfinale, ale bardziej rutynowany i wyższy o głowę przeciwnik nie pozwolił na zbyt wiele, zdobywając dodatkowo wazari za wysokie kopnięcie.
Słowa uznania należą się również tym, którzy nie odegrali w turnieju znaczącej roli, ale walczyli dzielnie i nie odpuszczali ani na moment. Tak było w przypadku wcześniej wspomnianych Kostrzewy, Kaźmierczaka i Wojnara, tak było również w przypadku Konrada Frączyka (przegrał z Markiem Odzeniakiem), Cezarego Szemraja (poległ decyzją sędziego głównego z Karolem Cieślukiem) oraz w przypadku Macieja Mazura, który przegrał o włos po dogrywce z późniejszym srebrnym medalistą, Orestem Procem.
Po gali, w kuluarach, swoimi refleksjami podzielili się zawodnicy BKKK Karol Cieśluk i Marek Odzeniak (tego drugiego przez cały turniej dopingował żywiołowo 6-letni chrześniak Mateusz).
Karol: Z półfinału niewiele pamiętam. Poleciała noga, błysk, trzask, koniec, nie wiem co było dalej. Jeszcze pobolewa mnie trochę szyja (rozmawialiśmy około godzinę po walce – przyp. red.).
Jeśli chodzi o mojego rywala z ćwierćfinału – Zsolta Balogha – wiedzieliśmy, że to doświadczony i przebiegły zawodnik. Z tego co przeczytałem przed galą w internecie, jako 19-latek doszedł do czołowej „16” mistrzostw świata, eliminując po drodze ówczesnego mistrza Rosji. Choćby ten jeden fakt mówi wiele o jego klasie.
Nie kopał dziś super mocno, bił za to silnie rękoma, odsuwał dystans, uderzał na punkt, w idealnym tempie, na wdechu – wszystko z zegarmistrzowską precyzją.
W konfrontacjach z czołowymi zawodnikami Europy, jak Pavilionis czy Balogh, można dostrzec subtelną różnicę między kyokushin i shinkyokushin: w kyokushin był mocny nacisk na siłę fizyczną, dużo potężnych low-kicków, w shin jest nastawienie bardziej na górę. Oczywiście low-kicki są równie powszechne, ale tu bardziej, by odwrócić uwagę i przygotować akcję na jodan lub chudan. Więcej atakuje się kolanem na głowę, częściej wyprowadza się wysokie mae geri, obrotówki, kakato. To wymaga wzmożonej czujności, większej koncentracji, determinuje nieco inne zachowanie i nawyki na macie, w większym stopniu decydują niuanse wyszkolenia technicznego zawodników.
Marek: Kolejny bardzo pożyteczny turniej. Słowa uznania dla Karola, że chwilę po ciężkim nokaucie w półfinale zdecydował się powalczyć ze mną o trzecie miejsce. Pokazał swoją postawą czym faktycznie jest „kokoro” – siła serca, niezłomność ducha, piękne ideały karate, które wpajano nam od pierwszego dnia treningów.
Od naszego przejścia do shinkyokushin mija niespełna rok i – miejmy nadzieję, bo jesteśmy dopiero na początku drogi – nareszcie nastanie porządek i czyste, klarowne zasady sportowej rywalizacji, bez kumoterstwa, mataczenia i oszustw.
Celem numer 1 w 2011 roku są dla nas październikowe mistrzostwa świata w Japonii. Polska ma zapewnione trzy miejsca. Główną eliminacją krajową do tego turnieju będą zawody Polish Open 5 marca we Wrocławiu. Termin zgłoszeń dla naszej federacji upływa z końcem marca. 22 kwietnia w Wilnie odbędą się mistrzostwa Europy.
Przygotował
Marcin Michalski
Galeria zdjęć
Fot. Konrad Łaszczyński FOTO360.PL
- Oficjalna strona KOKORO CUP
- Polska Federacja Karate Shinkyokushinkai
- World Karate Organization
- European Karate Organization
- Japan Fullcontact Karate Organization
- Zobacz nas na Facebooku,
- Zobacz nas w Google+
- Nasze pozostałe serwisy
Honorujemy karty:
* Honorujemy karty:
Dla dorosłych (+18): Medicover Sport